Podsumowanie sezonu 2008/2009 klasy okręgowej.
Dodane przez mkswlokniarz dnia 19/06/2009 13:51
Seniorzy mirskiego Włókniarza zakończyli już rozgrywki więc czas najwyższy na podsumowanie sezonu 2008/2009. Drużyna składała się praktycznie z samych wychowanków, w większości byli to młodzieżowcy wspierani przez kilku doświadczonych zawodników. Szóste miejsce na koniec rozgrywek i 46-cio punktowy dorobek to identyczne osiągnięcie jak w sezonie 2007/2008. Plasujemy się w górnej części tabeli i jest to aktualnie wynik na miarę oczekiwań. Wyprzedzeni zostaliśmy tylko przez drużyny mające albo o wiele większe możliwości finansowe albo z większych miejscowości gdzie siłą rzeczy jest większe pole manewru odnośnie skompletowania wyrównanej kadry. Wynik niezły aczkolwiek zdarzały się na nam porażki, które poniesione zostały co prawda z zespołami teoretycznie silniejszymi ale zdecydowanie za wysokie. Przegrane 0:8 z Nysą Zgorzelec czy też 0:5 w ostatnim meczu z Chrobrym Nowogrodziec były po prostu zawstydzające i w takim stosunku bramkowym nie powinny się przytrafić.

W rundzie jesiennej sezonu od 6 kolejki byliśmy rewelacją rozgrywek, wygrywając pewnie i wysoko praktycznie większość swoich meczu, zarówno u siebie jak i na wyjeździe. Wygrane 6:1 w Raciborowicach, 4:2 w Gryfowie, 6:1 z Nowogrodźcem pokazywały, że w drużynie drzemie spory potencjał i idziemy cały czas do przodu. Niestety rudna wiosenna nie była już tak udana. Wystarczy tylko powiedzieć, że z meczy wyjazdowych udało nam się przywieźć tylko jeden (!) punkt, z Radzimowa, gdzie mało brakował abyśmy też przegrali. Ogólny bilans zamknął się wcześniej wspomnianym 6 miejscem i 46 punktami oraz stosunkiem bramek 69-63. Z tego wynika prosty wniosek, mieliśmy jeden z najlepszych ataków w klasie okręgowej i niestety, jedną z najsłabszych linii defensywnych. Gdyby udało się wyeliminować proste błędy w obronie kilka spotkań mogłoby się zakończyć na naszą korzyść. Jednakże ogólny wynik końcowy można uznać za satysfakcjonujący, drużyna ma dobre warunki do treningów, dobre zaplecze socjalne i przede wszystkim jest w niej dobra atmosfera, co powinno być gwarantem kolejnych dobrych wyników.


Co do oceny zawodników to wygląda ona następująco. Nie da się ukryć, że podstawowym problemem Włókniarza w ubiegłym sezonie była obsada pozycji bramkarza. Grało na niej zamiennie dwóch zawodników: Michał Warchał i Szymon Jaworski. „Gofer” miewał różne okresy, raz grał lepiej, raz gorzej, nie dawał jednak drużynie całkowitej pewności co do zabezpieczenia bramki. „Ślimak” dostał swoją szansę w rundzie wiosennej i po części ją wykorzystał. Miał kilka udanych meczy, ale trzeba powiedzieć, że jest to jeszcze bardzo młody golkiper i często dawał u niego znać brak doświadczenia i pewności siebie. Trudno go za to winić, wszak nie bardzo miał od kogo to doświadczenie nabyć, a brak pewności z każdym meczem  był coraz mniejszy i to już jest duży plus. Szymon z końca sezonu to całkowicie inny, lepszy bramkarz w porównaniu do początku sezonu. Żeby się rozwijać musi mieć przy kim to robić i być może będzie miał w przyszłym sezonie. Defensywa to patrząc na stracone bramki niestety jedna z najsłabszych formacji obronnych w lidze. Prawdziwą jej ostoją był Adam Kowalski grający na pozycji stopera. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić Włókniarza bez  „Kowala”. Zdarzały mu się oczywiście także błędy, ale jego ogólna ocena  musi być jak najbardziej pozytywna. Na ile mógł na tyle wspomagał „Kowala” Arek Dołęga. Żelazne płuca „Ziutka” i nieustępliwość w grze wielokrotnie ratowały drużynę. W rundzie wiosennej kontuzja uniemożliwiła mu grę w kilku spotkaniach, a także sprawiła, że nie mógł się angażować w wydarzenia na boisku tak jakby zapewne chciał. W drugiej części rundy wiosennej coraz częściej w wyjściowym składzie zaczął się pojawiać Bartek Kreis. Twardy, nieustępliwy, mający wielkie serce do gry skutecznie nadrabiał tymi cechami braki w wyszkoleniu technicznym. Całkowicie z tonu spuścił natomiast Łukasz Niemienionek. „Kazek” ma świetne warunki fizyczne i duże tradycje rodzinne jeżeli chodzi o mirską piłkę nożną, ale jak na razie nie za bardzo z tego korzysta. Szkoda, by było żeby zaprzepaścił swój talent.

W pomocy w rudzie jesiennej prym wiedli Łukasz Krawczyk II i Bartek Faściszewski. W rudzie rewanżowej nie było już tak różowo. „Krawiec” ze swoim bardzo specyficznym podejściem do treningów prezentował się przeciętnie, trochę bardziej rozkręcił się pod koniec sezonu natomiast „Berni” zatracił gdzieś swój naturalny ciąg na bramkę. Na jesień całkowicie sprawdzał się jako klasyczny prawoskrzydłowy, wielokrotnie popisując się skutecznymi rajdami prawą stroną boiska, wiosną coraz częściej zamiast na boisku pojawiał się na ławce rezerwowych. Szkoda. „Leny” Krawczyk z konieczności grał na lewej pomocy. Z konieczności, bowiem jest to raczej boczny obrońca bez inklinacji do gry do przodu i często wydawał się nieco zagubiony w środkowej części boiska. Jednego nie można mu  omówić: serca i chęci do gry. Nestorem tej formacji był bez wątpienia Arek Leśniański. „Igor” solidnie przygotował się do sezonu, a szczególnie do rundy wiosennej i efekt był jak najbardziej korzystny zarówno dla niego samego jak i dla drużyny.  Kreowany na playmakera Adrian Badura nie bardzo dawał sobie radę z tym zadaniem. Rzucany w końcu na różne pozycje w linii pomocy niestety nie może zaliczyć tego sezonu do udanego. Pokłosiem tego stanu rzeczy może być w jakimś stopniu kontuzja z którą zmagał się „Adzik”.

Atak to przede wszystkim Bartek Morzecki. „Bućko” strzelił w sezonie 22 bramki co czyni go jednym z najlepszych napastników w klasie „O”.  Wprawdzie gdyby był bardziej skuteczny goli byłoby zapewne o wiele więcej ale nie wybrzydzajmy. W kolejnym sezonie nie będzie miał już raczej tak łatwo. Wykreował się na centralą postać drużyny i obrońcy drużyn przeciwnych zapewne będą mieli o wiele większe baczenie na jego osobą. Z zawodników pierwszej jedenastki zostaje  na koniec Krzysiek Gajewski. Runda jesienna bardzo udana, wiosna słabsza. Cofnięty w końcu na środek pomocy w jakimś stopniu wywiązał się z powierzonego mu zadania. Na tą chwilę co by nie mówić jest to najbardziej doświadczony i ograny zawodnik Włókniarza (pomijając oczywiście trenera Wiesława Sapińskiego).

Co do pozostałych to trudno ich jednoznacznie ocenić. Pozyskany ze Stelli Lubomierz Krystian Majer zagrał tylko w kilku meczach  i zaprezentował się poprawnie. Dobrze wkomponował się w zespół i jeżeli zostanie z nami to będzie pewnym punktem drużyny. Jarek Dubiel grał tylko w rundzie jesiennej i na ile mógł na tyle nam pomagał. Nie zadeklarował się jasno czy definitywnie zawiesił już buty na kołku czy też zamierza jeszcze trochę pokopać piłkę. Poczekamy, zobaczymy.  Pozostali zawodnicy grali za mało aby móc ich w miarę obiektywnie ocenić. Cały czas czekamy na powrót po kontuzji Szymona Morzeckiego. „Szympans” w formie powinien mocno rozruszać linię pomocy i znacznie zwiększyć dorobek bramkowy ekipy.